środa, 25 września 2013

raspberry prince !

  Lubicie malinki? My uwielbiamy! Zarówno mama jak i synek! Synek uwielbia je zgniatać w swoich miniłapkach i rozmazywać po kocu i po ubranku (które mama wybrała specjalnie do celów konsumpcji), no i oczywiście uwielbia otwierać buzialka i napychać go sobie malinkami po brzegi! I tyyyyle mamy zabawy i radości! I mama się cieszy, bo dziecko je ze smakiem, dostarczając przy tym sobie duuuużo witaminki C, która w okresie jesiennym jest niezwykle potrzebna! Tak więc jemy malinki, póki jeszcze są, jemy na zapas! Jednak nie chcemy się z nimi rozstać a calutki rok, więc kilka porcji zamroziliśmy, by w mroźne zimowe dni przygotować z nich przepyszne deserki! W ten sposób trochę lata i słońca chowamy... do zamrażarki!







co powiecie na tartaletki z malinami i serkiem mascarpone? są przepyszne!



wtorek, 24 września 2013

skarpetkowe love jesienno-zimowe !

  Co robi mama w jesienne dni? Gdy za oknem już coraz chłodniej, gdy marznął stópki, noski i łapki... i nie tylko, bo marznął też wazoniki, butelki, doniczki, świeczki i słoiczki, no przecież! Im też na pewno jest zimno! Prawda? ;) Ja moim marznąć nie dałam i w gustowne cieplutkie skarpetkowe ubranka je przyodziałam, nadając im przy tym nowego niebanalnego wyglądu. Aby tego dokonać przeszukałam dokładnie moją dolną szufladę i znalazłam kilka starych par zakolanówek w ulubionych odcieniach - nadały się idealnie! Jeszcze tylko satynowa wstążka, igła, nitka i gotowe! Jak Wam się podobają moje cieplutko otulone zimowo-jesienne piękności? Ja nie mogę nacieszyć oka!














poniedziałek, 23 września 2013

ach te noski!

  Jesień przywitaliśmy pociągając noskiem, marudząc, kaszląc i kichając. Właściwie dwóch moich chłopców noskami pociągało, a matka jak to matka noski wycierała i zapuszczała kropelki. Nasz domek został opanowany przez syropki, witaminki, spraye do nosków, nieprzespane noce, ciepłe skarpetki oraz ciągle znikające chusteczki, które matka, niczym Sherlock Holmes dzielnie odnajdywała, ku uciesze większego chłopca! I tak minęło nam pięć ostatnich dni, w bólach i mękach (matki). I dzisiaj jest dzień ostatni kichania i katarku, thank's God! A jak matka umilała czas chłopcu mniejszemu? Zobaczcie sami!


( i nie, Olek nie jest rudy, to wina aparatu ;D )























wtorek, 17 września 2013

ostatni weekend lata

 To był ostatni weekend tego lata. Ostatni nasz taki weekend. I choć deszczowy i już właściwie bardziej jesienny, to idealny! Spędzony nad jeziorem, na działce na końcu świata. Tylko we dwoje. My, kominek i cisza i spokój i spanie do południa i po południu też... I chwila wytchnienia od codziennych zmagań i obowiązków. Natura, bieganie boso po mokrej trawie i smakowanie owoców prosto z krzaka. I sos z grzybków, i mięsko z grilla i pieczone ziemniaczki... I tylko My! 

















i MY sprzed roku