wtorek, 3 września 2013

UŚMIECH !

  Oliwkowe minki rozwalają mnie totalnie, rozczulają i chwytają za serce. Wynagradzają obolałe stopy, bezpardonowo atakowane kilka razy dziennie przez drewniane klocki, porozrzucane po całej podłodze. Wynagradzają wczesne wstawanie i zmęczenie, niepomalowane paznokcie i niepodcięte końcówki. Mała uśmiechnięta buziunia z dwoma małymi ząbkami coraz więcej rozumie i coraz więcej "mówi". Nasze mieszkanie od rana wypełnia radosne "ba ba ba ba ba" czy też "la la la la" a niekiedy nawet "bla bla bla"! Do tego Olek potrafi zsunąć się z łóżka i stanąć na podłodze trzymając się kanapy. Uczyliśmy się tego kilka ostatnich dni i ta-dam! Coraz lepiej wychodzi mu również samodzielne siedzenie. I może się powtarzam, ale rosną te dzieci, rosną jak szalone!
  Chodźcie zobaczyć jak się bawimy! ale UWAGA! Olek serwuje Wam dużo dawkę uśmiechu! :)

















































poniedziałek, 2 września 2013

mama gotuje dziecku

  Dzisiaj będzie kulinarnie. Długo wzbraniałam się przed gotowaniem Olkowi mięsa, którego pochodzenia nie byłam pewna. Jednak teraz w mojej lodówce pojawił się kurczak wyhodowany i wykarmiony przez Olkową prababcię, którego ze spokojnym sumieniem mogę podać mojemu dziecku. Dzisiaj postanowiłam ugotować z nim zupkę jarzynową, która zdecydowanie podbiła maleńkie podniebienie i doczekała się dwóch dokładek :)

Zupka jarzynowa z kurczakiem
Do jej przygotowania potrzebne nam będą:
- trzy małe marchewki
- pietruszka
- kawałeczek selera
- kawałeczek pora
- dwie gałązki natki pietruszki
- jeden mały ziemniak
- pół udka kurczaka
- woda Mama i ja
Oczywiście możemy dodać również inne warzywa, np. kalarepkę, kalafiora czy brokuła. 
Ja miałam w domu akurat te. 

Sposób przygotowania:
Warzywa dokładnie myjemy i obieramy ze skórki, po czym kroimy na małe kawałeczki. Gotujemy w około 300 ml wody aż będą miękkie. Myjemy kurczaka i gotujemy w oddzielnym garnku. Gdy warzywa ugotują się przekładamy je do wysokiego naczynia, dodajemy natkę pietruszki, połowę udka kurczaka i zalewamy wodą z warzyw. Całość miksujemy blenderem. Taka ilość zupki wystarcza nam na dwie porcje.














niedziela, 1 września 2013

pierwszy września

  Jesień jest zdecydowanie moją ukochaną porą roku. Może dlatego że kojarzy mi się z zapachem nowiutkich książek i zeszytów, dlatego, że lubię spędzać w domu długie deszczowe popołudnia owinięta w ciepły koc z książką i aromatyczną herbatą... Może dlatego że kocham ciepłe sweterki, kominy i botki oraz płaszcze w jesiennych odcieniach. Mogę w nich długo spacerować po parku na Powiślu, który o tej porze roku wygląda najpiękniej... Może dlatego, że jesienią mamy więcej czasu aby marzyć, aby kochać, aby śnić i nigdzie się nam nie spieszy... I ja jestem trochę jak ta jesień. 
  Pierwszy września przywitał mnie deszczem uderzającym o parapet. Otworzyłam oczy, rozejrzałam się. Może szukałam tęsknym wzrokiem błyszczących lakierków oraz granatowej spódniczki i białej bluzeczki z kołnierzykiem, świeżo wyprasowanej i pozostawionej przez mamę na wieszaku, jak niegdyś co roku, dokładnie o tej porze. Może chciałam spakować tornister, kanapki, i dzielnie z workiem w dłoni ruszyć znaną mi trasą prosto do szkoły... Może faktycznie dorośli mieli rację, że jeszcze zatęsknię... A teraz ja jestem tą dorosłą. I to ja już za kilka lat powiem to zdanie swojemu synkowi, gdy usłyszę: "mamo, ja nie chcę iść do szkoły"...