Jest gorące czerwcowe popołudnie, a ja nie śpię już od jakichś dwunastu godzin. To dziwne, jak to się stało? W wakacje? I właściwie jak to się stało że już po osiemnastej? Ej! Przecież teraz wszystko jest inne, nawet czas! W ciągu dnia ucieka niespostrzeżenie, ginie gdzieś w tym naszym domowym zgiełku, gubi się pomiędzy zabawą, ucieka wraz z wózkiem odjeżdżającym spod supermarketu, bawi się w chowanego ze wszystkimi pracami domowymi, jakie tylko znajdują się w słowniku polskim. W słowniku możemy znaleźć też inne hasło, które łączy w całość to o czym piszę, i jeszcze więcej. Wiecie jakie? Tak, to "mama".
Teraz mój dom tonie w błogiej ciszy, większy mężczyzna pojechał na spotkanie, mniejszy usną. Słychać jedynie odgłosy dobiegające przez otwarte okna, no i cichy głos Lany Del Rey przeplatający się z wirowaniem pralki. Teraz zimne Somersby pite z butelki na łóżku smakuje niczym Don Perignon podawane w kryształowym kieliszku w pięciogwiazdkowym apartamencie. Teraz nawet czas postanowił wrócić na chwilę, i poleniuchować ze mną, choć i tak wiem, że zaraz znów gdzieś popędzi. Otwieram drugie Somersby. Jeszcze chwilkę, jeszcze chwileczkę! I leżę, leżę i myślę... Zanurzam się, tonę. Myślę o tym jak bardzo jestem szczęśliwa, jakie mam cudowne życie, pełne miłości, radości, szczęścia i fajnych sytuacji, i czemu nie podzielić się tym z całym światem? Ładuję się pozytywną energią, i chodź zaraz czas "tylko mój" schowa się przede mną na kolejne 24 godziny, to ja aż tak nie będę tęsknić. Bo za chwilkę ujrzę najsłodszą Oliwkową uśmiechniętą buziunię i maleńkie rączki wyciągnięte w moją stronę! Za chwilę Oliwek na kilka sekund utonie w moich ramionach, a ja utonę w ramionach jego tatusia. I zaraz zjemy obiadek i popędzimy na schody nad Wisłą! A później Oliwcio zaśnie, a łaskawy czas wróci i podaruje kilka chwil tylko dla nas... I chodź mamy teraz mniej snu, to dzień wcale nie jest dłuższy. Za to chwile doceniamy bardziej! Chwile które są bezcenne, dlatego, że uciekają tak niespostrzeżenie, dla tego że już nigdy się nie powtórzą. Nigdy już nie będzie pierwszego szczerego głośnego śmiechu wydobywającego się z maleńkiego pyszczka. Jednak ten śmiech będzie gościł w naszym domku już zawsze! :) I w chwilach "tylko moich", tych które nadchodzą zazwyczaj koło osiemnastej, chwile oliwkowe, chwile nasze wspólne, te codzienne i te niezwykłe pragnę opisywać. A że szczęścia i radości mamy tutaj tak wiele, to chętnie się nią z Wami podzielę! I myślami, i pomysłami, jak być fajną mamą i mieć fajne dziecko! Chodź moje już się takie urodziło!
Tutaj jest małe okienko, przez które możecie czasem zajrzeć do naszego oliwkowego wesołego świata, częstujcie się!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz