sobota, 13 grudnia 2014

pomysł na prezent dla dwulatka?

'Mama siam, siam.' 
Tak, dzieci uwielbiają nas naśladować. Czy chodzi o mycie zębów, wyrzucanie papierków do kosza na śmieci, gotowanie obiadu lub odkurzanie - są pierwsze do pomocy i sprawia im to nie lada frajdę, bo przecież chcą być takie jak my. Chcą robić te wszystkie niesamowicie interesujące rzeczy, tak, w końcu mycie naczyń to musi być COŚ skoro mama robi to tak często.. ;)
Obserwując nasze dziecko - doszliśmy zatem do wniosku, że najlepszym prezentem na mikołaja będzie możliwość przez Olcia odgrywania ról. I to nie byle jaka możliwość, bo synek dostał własną prywatną kuchnię, która posiada nawet świecącą płytę do gotowania! Wszak za każdym razem wstrzymywałam oddech kiedy to mój chłopiec przysuwał sobie krzesło do kuchenki i prosił mnie o drewnianą łyżkę, aby mógł SIAM pomieszać !gorący! obiad. Teraz synek może zupełnie bezpiecznie gotować co tylko zapragnie - na niby. A duma, z jaką przynosi tatusiowi kanapkę na talerzyku jest bezcenna! Prawdziwe warzywa i owoce też za bardzo nie chciały się kroić plastikowym nożykiem, a te z Plan Toys - świetnie się do tego nadają, ponieważ są połączone rzepem i dwulatek świetnie sobie z nimi radzi. No i jeszcze ta sól i pieprz, które nawet wydają dźwięk jakbyśmy na prawdę solili! Bomba - Oli zakochany!

Właściwie rzadko kupujemy zabawki, ponieważ nie jesteśmy zwolennikami posiadania przez dziecko niezliczonej ilości klamotów, które tylko są przewracane z kąta w kąt. To nasz świadomy wybór. Dziecko które ma mniej zabawek bardziej o nie dba i potrafi bawić się dłużej jedną zabawką, przez co trenuje skupienie, koncentrację oraz uczy się szacunku do przedmiotów. Kiedy już decydujemy się na zakup zabawki, staramy się aby był to zakup w pełni przemyślany. Zwracamy uwagę na materiał wykonania i zwykle wybieramy drewno, ponieważ jest trwałe, nic się tam nie połamie, więc jest bezpieczne dla maluszka i będzie służyło przez długi czas. Ponadto cenimy sobie estetyczny wygląd, który przypadnie do gustu również synkowi. Uważamy, że w ciągu roku są około 3 okazje na kupienie dziecku prezentu, i kiedy już coś kupujemy - wybieramy zabawkę która będzie rozwijała wyobraźnię, a nie dawała gotowe rozwiązania. Najlepsze są te, którymi możemy bawić się wszyscy razem. Często też sami wykonujemy razem zabawki i wtedy jest !największy! fun - jak najmniejszym kosztem. Tak wiec jeśli chcesz kupić naszemu synkowi prezent - możesz wybrać jajko niespodziankę. Oli rzadko je słodycze, więc na pewno zobaczysz uśmiech na jego buzi, a nam oszczędzisz kłopotu z kolejną zabawką, z którą nie ma co zrobić. Ewentualnie jeśli się uprzesz, że koniecznie chcesz coś kupić - zapytaj nas lub wybierz jakiś drobiazg - mogą to być jakieś fajne kredki, piłka lub drewniane autko. 







kuchenka - IKEA
zestaw garnków, warzywa i owoce do krojenia, zestaw śniadaniowy - PLAN TOYS
zabawki są w pełni ekologiczne, wykonane w większości z drewna 
(prócz plastikowych elementów kuchenki)

czwartek, 4 grudnia 2014

dogadujemy się.

Kubuś: Madziu myliśmy Olkowi wczoraj włosy?
Oli: TAK !
(czyli ostatnio nie lubię myć włosów)

Ja: Opowiadam znajomym całą historię, jak to Oli ładnie pił syropek, no i mówię, że po każdej łyżce...
Oli: BLIEEEE ! :)))
(wyprzedzając moje słowa!) 

Siedzę w kuchni, przychodzi Oli z pampersem w łapce.
Oli: Mama, fuuu!
Ja: Zrobiłeś fu fu?
Oli: Tiaa, proo! (podając pampersa)

Ja: Oli wiesz gdzie jedziemy?
Oli: Baba! Dziadzia!
Ja: Tak, i co będziemy robić?
Oli: Baba, jaja, koko.
Ja: aha, a jak wołamy kurki?
Oli: PCI PCIIII ! :)))

Ja: Synku idziemy na dwór?
Oli: Tia! Buuć, mama, prooo.. (przynosząc mi buty) Dzidzi.. (i swoje)

Wychodzimy od mojej koleżanki i jej małej siostrzenicy.
Ja: Oli a przytulisz Madzię na pożegnanie?
Oli: <tuli tuli> <3

Ja: Oli a jak śpiewają Smerfy?
Oli: ła ła - ła ła ła ła - ła ła ła ła ła...
Ja: Aha.
Oli: Papa! Gan! Kici! Sio!

Oli: ŚHUŚ ŚHUŚ ... (pohuśtajcie mnie w kocu...)
Ja i Kubuś: yyy? Oli ale o co Ci chodzi? :D
Oli: śhuś-śhuś, śhuś-śhuś, śhuś-śhuś........










poniedziałek, 17 listopada 2014

22 MSC!

Pierwsza połowa listopada upłynęła nam pod kilkoma hasłami, głównie takimi jak:
' Awaria instalacji gazowej w całej kamienicy. '
' Brak ciepłej wody, możliwości gotowania i ogrzania bardzo zimnego mieszkania. '
' Smród gazu w całym domu i strach o życie nasze i dziecka. '
' Dwie przeprowadzki do hotelu w ciągu 2 tygodni. '
' Nieodpowiedzialny i niepoważny właściciel. '
' Przymusowe szukanie nowego mieszkanie i przymusowa przeprowadzka w nowe miejsce. '
Na szczęście te 'atrakcje' już za nami, i wracamy do normalności.

A takie nowe umiejętności zdobyłem ostatnio:
- Na dobranoc kładę się w łóżeczku, słucham bajeczki, daję milion buziaczków i sam ładnie zasypiam (bez rodziców).
- Zapytany jaką bajkę chcę obejrzeć, odpowiadam: eeee... chrum chrum/dzio! (Świnka Peppa), ła ła - ła ła ła ła.. (improwizując piosenkę ze Smerfów) itp.
- Powtarzam po swojemu większość słów (moje ulubione to dydeń - dynia i ketki ketki/klekletki - krewetki).
- Sam wymyślam sobie zabawy i umiem zająć się sobą.
- Po powrocie do domu 'opowiadam' co widziałem i robiłem.
- 'SIADAJ!' ze wskazaniem na podłogę jest zachętą do zabawy.
- 'DAN!' jako wyrażenie potrzeby posiadania tego, czego akurat używają rodzice(i ogólnie 'daj').
- 'BO!' - tak okazuję strach. (najbardziej boję się oczek wyglądających spod pokrywy kanału na ulicy, na obrazku w książeczce 'AUTA')
- Mam swoje zdanie i odpowiadam tak, lub nie, w zależności na co mam ochotę.
- Lubię zapuszczanie kropelek do noska ('PSIK PSIK') i ładnie piję syropek, choć za każdym razem mówię 'BLEE'.
- 'poważnie' wyglądam jedynie na zdjęciach. ;)
- Jestem po prostu C U D O W N Y !

















środa, 15 października 2014

BIO tagliatelle z ośmiornicą, kurkami i cukinią !

   Naszym ostatnim odkryciem jest BIObazar, który mieści się w dawnej Fabryce Norblina przy ul. Żelaznej w Warszawie. Można tam kupić wspaniałe świeże ryby i owoce morza, a także, warzywa, owoce, sery, wędliny, mięsa, ciasta, makarony, oliwy i wiele wiele innych produktów. Wszystko świeże, wszystko pyszne, wszystko ekologiczne, regionalne! Targ można odwiedzać w środy między 10 a 18 oraz soboty od 10 do 16. Ostatnie zakupy zainspirowały mnie do stworzenia takiego o to dania, a jego smak przeszedł nasze najśmielsze oczekiwania. Koniecznie spróbujcie!

DO PRZYGOTOWANIA TAGlIATELlE POTRZEBNE NAM BĘDĄ:
- ośmiornica (ok 800g)
- makaron tagliatelle 
- średnia żółta cukinia
- 200g kurek
- 5-6 ząbków czosnku
- pół małej cebulki
- grana padano/parmezan
- świeża bazylia - kilka listków
- oliwa z oliwek (3 łyżki)
- masło (ok 1/5 kostki)
- sól morska
- pieprz kolorowy świeżo mielony
- śmietana/jogurt grecki

SPOSÓB PRZYGOTOWANIA:
OŚMIORNICA:
Ośmiornicą pozbawiamy wnętrzności, i dokładnie płuczemy pod zimną wodą przez ok 2 minuty, żeby pozbyć się nadmiaru soli. Jeśli ośmiornica jest świeża, należy ją pięciokrotnie przestraszyć, aby zmiękczyć jej mięso. W tym celu gotujemy wodę w garnku i gdy zacznie wrzeć - zanurzamy ośmiornicą na 3 sekundy - 5 razy. Za każdym razem woda musi wrzeć. Następnie na dno czystego garnka wlewamy oliwę z oliwek i wrzucamy kilka ząbków czosnku oraz ośmiornicę. Przykrywamy przykrywką (UWAGA! ośmiornica musi być szczelnie przykryta, inaczej się przypali!) i dusimy na najmniejszym ogniu przez 1,5 godziny. 
SOS:
Na patelni podsmażamy na masełku 2 ząbki czosnku i cebulkę. Następnie dodajemy pokrojoną cukinię, kurki i wlewamy trochę wywaru powstałego z duszenia ośmiornicy oraz resztę masła. Doprawiamy solą i pieprzem. W międzyczasie gotujemy al dente nasze tagliatelle. Gdy cukinia i kurki będą miękkie, a wywar nieco się zredukuje, dodajemy 2-3 łyżki śmietany. Ja początkowo chciałam użyć jogurtu naturalnego, jednak później zdecydowałam się na śmietanę i to był lepszy wybór. Na sam koniec kroimy ośmiornicę na kawałeczki i wrzucamy do sosu. Na talerz nakładamy makaron, polewamy sosem i posypujemy serem oraz listkami bazylii. Jescze tylko lampka białego wina i ROZKOSZUJEMY SIĘ NAJLEPSZĄ PASTĄ ŚWIATA!! Koniecznie musicie spróbować!













niedziela, 21 września 2014

CENTRAL PARK WARSAW simple real food

   
Poznaliśmy się na instargamie. Oczarowała mnie. Od razu wiedziałam, że nie będzie to przelotna znajomość, chwilowe zauroczenie czy ulotny romans. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia, i już w myślach zaczęłam planować nasze pierwsze spotkanie. Wkrótce nadarzyła się ku temu idealna okazja, czyli zbliżające się urodziny Kuby. Już wiedziałam, że stworzymy razem świetny trójkąt! ;) Zadzwoniłam, umówiłam nas na spotkanie, w niedzielę na 18:30.


Restaurację Central Park Warsaw znaleźliśmy na skraju mokotowskiego parku Morskie Oko. Niewielkie wnętrze i klimatyczny ogródek zapraszały prostą formą i blaskiem świec. Od razu poczuliśmy się tutaj dobrze. 
Na początek kelner przyniósł przepyszny chrupiący chlebek wypiekany na miejscu oraz bardzo dobrą, delikatną oliwę z oliwek. Przyznaję, że uwielbiam tą przekąskę i zawsze muszę się pilnować, aby nie zjeść za dużo i zostawić miejsce na kolejne dania. 


pinot grigio delle venezie zenato, veneto

Przy lampce dobrego wina oczekiwaliśmy na przystawkę. Oboje wybraliśmy grillowane ośmiornice, które okazały się totalnym hitem, i jakże godnie zastąpiły tort (za którym Kuba nie przepada). Właściwie danie to totalnie uplasowało się na samym szczycie najlepszych dań, jakie kiedykolwiek jedliśmy, i tutaj wielki ukłon w stronę szefa kuchni! Mistrzu! JAK?! Ośmiorniczki były niebiańskie a cała przystawka doskonale zbalansowana. Ich smak nie daje o sobie zapomnieć, już nie mogę się doczekać naszego kolejnego spotkania... POLECAM, POLECAM, POLECAM!!



grillowana ośmiornica . puree z marchewi i pomarańczy . cytrynowa pianka 

Co do dania głównego, Kuba wybrał filet z okonia morskiego. Danie było oczywiście świetnie przyrządzone, i tak jak wcześniej - wszystkie smaki doskonale się uzupełniały. Chrupiące zielone warzywa o intensywnym smaku nadawały charakteru delikatnej rybie, a purre z mango i chili dopełniało całość.

filet okonia morskiego . puree z mango z chili . pak choi . groszek cukrowy

Ja natomiast zdecydowałam się na propozycję dnia - czyli tortelacci z kurkami i ricottą. To danie idealnie trafiło w moje gusta, i dla nas zdecydowanie wygrało z rybą. Połączenie przepysznego ciasta, kurek, ricotty, żółtka, parmezanu i czegoś zielonego pod spodem (zabijcie mnie - zapomniałam spytać co to) kupiło mnie totalnie! Szkoda, że to danie na stałe nie gości w menu.

tortelacci faszerowane kurkami i ricottą . kurki . opiekane żółtko

Nie zdecydowaliśmy się już na deser, ponieważ najprawdopodobniej źle by się to skończyło, zamiast tego urodzinową ucztę zakończyliśmy zieloną herbatą jaśminową.
(Nie był to oczywiście koniec atrakcji... ;))

Po naszej randce z restauracją Central Park Warsaw mogę śmiało powiedzieć, że jest ona kochanką idealną. Dającą nam właśnie to, czego pragniemy, i czego tak długo szukaliśmy. Wiem, że o każdej porze roku będziemy odkrywać, i zakochiwać się w niej na nowo, uwodzeni idealnymi sezonowymi potrawami. Serdecznie polecam każdemu, kto ma dosyć pospolitych, przypadkowych dań, w drogich restauracjach, zakochajcie się, przecież nie ma nic lepszego, niż miłość do pysznego jedzenia!


/zdjęcia - iphone 5 - vscocam

sobota, 20 września 2014

zajęcia adaptacyjne dla maluszka


   Dzisiaj mieliśmy przyjemność uczestniczyć w zajęciach adaptacyjnych dla maluszków, organizowanych przez cudowne panie z przedszkola Pomarańczowa Ciuchcia. Zajęcia odbywają się co tydzień i trwają dwie godzinki. Ponadto są całkowicie za darmo. Dodatkowym plusem jest dla nas lokalizacja, ponieważ przedszkole oddalone jest od naszego domu jedynie 350m. Panie przedszkolanki są przemiłe i prowadzą bardzo ciekawe, rozwijające zabawy, angażujące dzieci i ich rodziców. Oli niestety, jak inne młodsze dzieci nie bardzo chciał brać w nich udział, bardziej interesowały go dzieci, samochodziki i kuchenka. Trudno się mu dziwić, otoczony taką ilością bodźców nie chciał siedzieć grzecznie z mamą w kółeczku, tym bardziej że nie rozumiał co się właściwie tam dzieje... Do gustu przypadła mu zabawa z "myciem bobaska" (napompowanego woreczka z namalowaną buzią) w miseczce z wodą i pachnącym płynem, a także siedzenie na środku ogromnej kolorowej chusty, którą rodzice kręcili dookoła. Kiedy przyszła pora na mały słodki poczęstunek Oli ochoczo obdarowywał chrupkami siedzące obok mamusie, zamiast sam zjeść cokolwiek. ;) Później pan prowadzący w przedszkolu zajęcia z plastyki i ceramiki wyczarowywał z dziećmi jeżyki z gliny i wykałaczek, jednak Oli zrobił się już śpiący i w ogóle go to nie interesowało, wolał napić się mleczka, i wrócić do domku. A na pytanie, co Ci się synku podobało najbardziej odpowiedział oczywiście "BRUM BRUM!". Na pewno będziemy chodzić tam co tydzień, a jeśli ktoś z Was ma małego szkraba - zachęcam do poszukania takich zajęć w Waszej okolicy, bo na prawdę warto. Nawet jeśli maluch nie będzie chciał brać udziału w zajęciach, to kontakt z dziećmi i zabawa będą nieocenione! Z czasem na pewno zainteresują go również zajęcia, a gdy przyjdzie czas na pójście do przedszkola - nie będzie to takie straszne. :)