wtorek, 29 lipca 2014

halo? mamo?

  Wczoraj płakałam. Miałam kiepski dzień, w dodatku uderzyłam się i bardzo mnie bolało. Skuliłam się na podłodze. Podszedłeś, patrzyłeś... 'Mamo?' 'Mamo?' spytałeś. I po chwili poczułam jak mnie przytulasz, jak twoje wielkie serduszko pociesza mnie, a małe rączki obejmują. Poczułam Twoją wielką miłość, mądrość i dobroć! Łzy otarłam, boleć przestało od razu. Uśmiechnąłeś się szeroko, najszerzej! Smutek rozwiałeś! Ból przegoniłeś. Wziąłeś za rękę i zaprowadziłeś na balkon. Wzięliśmy koc i oglądaliśmy bobo...
DZIĘKUJĘ !










poniedziałek, 28 lipca 2014

instagram mix - lipiec


 07/2014


/ spacerujemy po naszej pięknej okolicy
/ nasz ulubiony park na Włochach
/ wrzucamy kamyczki
 / szał wyprzedaży & obowiązkowe selfie ! ;)
/ upolowane %%%
/ tatar mmmmmmm!
/ lemoniada arbuzowo-truskawkowa & malibu z mlekiem i sokiem ananasowym 
/ temat - niespodzianka ;)
/ taaaaaaa ....
/ szarlotka & noski
/ powiśle <3

sobota, 26 lipca 2014

prawdziwy chłopiec :)

  'Brum-brum!' jest trzecim słowem, po 'mama' i 'tata', jakie słyszymy od razu po przebudzeniu. Malutkie drgająco-falujące wargi wydają ten dźwięk od rana poczynając, i kontynuują to tak regularnie przez cały dzień. Nauczyliśmy się nawet odróżniać poszczególne 'brumkania', oznaczają one mniej więcej to:
- bruum bruum!(pokazuje rączką na półkę) - 'mamo daj mi książeczkę, o tą z brum brum!'
- bruum bruum!(również pokazuje) - 'tamtą drugą też!'
- BRUUUM BRUUUM! - 'o samochodzik, daj mi go!'
- brrruuum brrruuuum brrruuuum... - 'hmmm... jeżdżę sobie samochodzikiem...'
- BRUUM BRUUUM! - 'tam jest samochód, tam za oknem, zobacz!'
- tata brum brum! - 'patrz mamo tam jest czarny samochód, to na pewno tata!'
- BRUM BRUM!(ze wskazaniem na laptopa) - 'włącz mi piosenkę z autobusem mamusiu.'
- brum brum!:) - 'o jest autobus:)'
- BRUUM BRUUUUUM!!;( - 'ej ja chcę wrzucić do wanny bruma, oddaj mi go, chcę się z nim kąpać!;( czemu nie mogę? jak to się zepsuje?'
- BRUM BRUM!!!!!!!!!!!!!! - 'ja chcę na tego wielkiego super brum-bruma!!!!!' (w centrum handlowym)
- brum brum:| - 'gdzie jest mój samochodzik..?'
- brum brumm..(podczas snu) - ...
I tak oto wygląda nasz dzień, spędzany na chowaniu i odnajdywaniu, pod łóżkiem, za firanką, w szufladzie... Na jeżdżeniu i gryzieniu kółek, na śmiechu gdy uda się go puścić dalekooo, i gdy mama włączy tego żółtego co śpiewa! Na zdejmowaniu z półki i pokazywaniu, na wypatrywaniu za oknem. Na tuleniu do snu, i na miłości, wielkiej miłości do tych dużych aut i tych całkiem małych autek.
Och Olku, czemu stajesz się coraz większym chłopcem? Nie rośnij mi tak szybko! 






















czwartek, 17 lipca 2014

"jeśli po śmierci nie będzie nic, to się wku*wię!" ;)



  "Wędrówka dusz" dr Michaela Newtona to książka nader wyjątkowa. Wszak każdy z nas zastanawiał się nie raz, co czeka nas, gdy (za jakieś sto lat) w końcu umrzemy... Większość z nas została wychowana w religii chrześcijańskiej, zatem w naszych umysłach nie mieliśmy raczej dobrych prognoz na życie wieczne (to przeznaczone jest jedynie dal naszych babć ;)) - umówmy się, że raczej liczyliśmy na to, że gdy trafimy do piekła będzie tam całkiem niezła impreza. ;) Będziemy popijać "krwawą Marry" a seksowne diablice w czarnej bieliźnie będą tańczyć nad basenem pełnym lawy... Niestety muszę Was rozczarować, nic takiego po śmierci nie ma miejsca, a "piekło" mamy tu, na Ziemi!

OPIS OD AUTORA:
  "Ta wyjątkowa książka po raz pierwszy odkrywa tajemnicę życia w świecie dusz po śmierci człowieka na ziemi. Dr Michael Newton, doktor doradztwa personalnego, dyplomowany hipnoterapeuta prowadzący prywatną praktykę, rozwiną swoją własną technikę hipnozy by dosięgnąć ukrytych wspomnień swoich pacjentów o ich życiu po śmierci. Powstałe zapisy rozmów z pacjentami stanowią "dziennik podróży" po - wybranych spośród setek innych - przykładach dwudziestu dziewięciu osób, które zostały przeniesione w stan nadświadomości. W stanie głębokiej hipnozy osoby te w poruszający sposób opisują to, co wydarzyło się pomiędzy ich poprzednimi inkarnacjami na Ziemi. Wyjawiają one barwne szczegóły naszych odczuć w chwili śmierci, z kim się spotykamy zaraz po odejściu z ciała, jak wygląda świat dusz, gdzie się udamy i czym będziemy się zajmować jako dusze oraz - dlaczego decydujemy się powrócić w określonych ciałach.
  Po przeczytaniu "Wędrówki dusz" lepiej zrozumiesz nieśmiertelność ludzkiej duszy oraz stawisz czoło wyzwaniom codziennego życia z większą świadomością celu, kiedy zaczniesz rozumieć przyczyny zdarzeń z Twojego własnego życia.
  W stanie głębokiej hipnozy dwadzieścia dziewięć osób przypomina sobie swoje przeżycia pomiędzy kolejnymi wcieleniami, kiedy istniały jako duchowe istoty. A oto kilka tematów szczególnie omówionych w tej książce:
- co czujemy w chwili śmierci
-  co widzimy i czujemy zaraz po śmierci
- duchowi przewodnicy (dusze opiekuńcze)
- co dzieje się z "niespokojnymi duszami"
- dlaczego jesteśmy przypisani do określonych grup dusz w świecie duchowym i czym się tam zajmujemy
- jak wybieramy następne ciało, by powrócić na Ziemię
- o różnych poziomach rozwoju dusz: początkujących, średnio-zaawansowanych i zaawansowanych
- kiedy i gdzie po raz pierwszy uczymy się rozpoznać nasze bratnie dusze na Ziemi
- cel życia i przejawy istnienia "Stwórcy"."

Jeśli jesteście niecierpliwi, i tak jak mi, nie chce się Wam czekać do śmierci, koniecznie przeczytajcie tę książkę, według mnie jest to lektura OBOWIĄZKOWA! Ja czytałam ją z szeroko otwartą buzią. Możecie kupić ją na ceneo.pl za 34 zł, lub pobrać w pdf!





No dobra no, przepis na sałatkę też Wam podam, bo jest pyszna i można przygotować ją na śniadanie w kilka minut ;)

składniki:
- 2 garści mixu sałat
- 50g wędzonego łososia
- 10 czarnych oliwek
- 40g sera blue/brie/parmezanu
- pół bułki grachamki
- oliwa z oliwek
- łyżeczka musztardy francuskiej
- łyżeczka miodu
- łyżka soku z cytryny
- szczypta soli

sposób przygotowania:
do miseczki wrzucamy sałatę, oliwki, pokrojony w kosteczkę ser blue i kawałeczki łososia. Bułkę kroimy w kostkę i skrapiamy oliwą (ja używam Monini tej o smaku pesto lub bazylii) i pieczemy w piekarniku kilka minut. Następnie w małej miseczce mieszamy miód, musztardę sok z cytryny i sól. Wrzucamy grzanki polewamy dressingiem, et voila! 





czwartek, 10 lipca 2014

arbuzowe buciki dla mamy i dziecka !



   Pociążowe 10 kg, zrzuciłam bez większego wysiłku, właściwie fartem... Nie robiłam nic, prócz wyobrażania sobie jaka jestem szczupła, siedzenia i jedzenia dwa razy więcej niż przed ciążą (+miesiąc siłowni)... Efekty były zaskakująco zadowalające, jędrna pupa, nadal mieszcząca się w rozmiar 34, wciąż anorektyczne nogi, nie najgorszy brzuszek i wielkie cycki. Ciału zaczęły jednak towarzyszyć niechciane objawy nicnierobienia, jak zadyszka, słabość i brak siły, co w moim zawodzie jest wysoce niewskazane. Wszak bycie mamą to ciężka praca, i siły trzeba mieć mnóstwo, by nie spaść ze schodów, wnosząc na 2 piętro za jednym zamachem rowerek, dziecko i 3 litry wody (uhhhh)... No więc postanowiłam wcześniej wspomnianą pupę ruszyć. Jak każda kobieta swoją przygodę z bieganiem i fitnessem rozpoczęłam od zakupu sokowirówki oraz odpowiednio motywującego (czytaj: pięknego) obuwia! ;) A że dodatkowo jestem również mamą, nie mogłam się oprzeć kupieniu takich samych bucików mojemu dziecku. Wakacyjne miesiące spędzę zatem na piciu soków z arbuza i bieganiu w arbuzowych butach. I na gonieniu chłopca, który teraz będzie uciekał jeszcze szybciej!!







sobota, 5 lipca 2014

o czym rozmawiamy w lipcu - czyli 'smal talk' by Oli :)

  
   Strasznie lubię rozmawiać z moim chłopcem! Jak już mówiłam doskonale się rozumiemy. I to właśnie dzięki temu, że rozmawiamy cały czas (no dobra głównie mówię ja;) Oli uczy się ode mnie coraz to nowych słów, które chętnie powtarza (oczywiście po swojemu - co jest chyba jedną ze słodszych rzeczy u maluszków, wspominaną przez długie lata) i zapamiętuje. Wczoraj leżeliśmy na balkonie, a Oli wskazał paluszkiem do góry.
-"To jest niebo synku."
-"BOBO!"
-"Tak, niebo. :)"
-"BOBO BOBO! :)))"
I za każdym razem, gdy wychodzimy na balkon, słyszę "mama bobo", a mały paluszek wskazuje błękit nad nami. <3 I wiem, że to dzięki temu, że jestem z nim codziennie, rozmawiam, czytam, opowiadam, śpiewam, bawię się i poświęcam dużo uwagi - nasz synek uczy się i rozwija, wzrastając w miłości u boku mamy. Kiedy widzę z dnia na dzień, jak zdobywa nowe umiejętności wiem, że podjęłam słuszną decyzję pozostania z nim w domu przez te najważniejsze 3 lata, kiedy to tworzą się nasze więzi, kiedy chłopczyk mając poczucie bezpieczeństwa i bliskości stanie się w przyszłości pewnym siebie, szczęśliwym mężczyzną. I jestem DUMNA, że mogę brać tak ważny udział w kształtowaniu wspaniałej osoby. I choć bywa ciężko - nie zamieniłabym tego na najlepsze imprezy świata;) Z resztą SZESNASTOzębny uśmiech wynagradza mi wszystko po stokroć! 

SMAL TALK - czyli, co mówi mój prawie półtoraroczny chłopczyk:

tata - tata
mama - mama
baba - babcia
dia-dia - dziadzio
bobo - niebo
baa - basen
pra - pranie
po-po! - pompon
kółko - kółko
pa - pan/pani
oko - oko
koko - ptaszek
kaka - kaszka
ka! - truskawka
am niam niam - jedzonko
kacka - kaczka
siaaa - ładny dzidziuś
łiiiiii - tuli
brum brum - samochód
siuuu - samolot
tio - to
nio nio - nie wolno
bleee/fu - brudne
bu! - straszę mamę 
bzyy bzyy - mucha
kuku - a kuku
kiki - kluczyki
u-u u-u u-u - tak robi małpka 
a a a! - piesek
śii śii śii - siusiu
(wącha) paaaaa! - pachnie kwiatuszek
ba-bam! - spadło
łooooł!!! - coś super fascynującego;)
































:*